Moje pozostałe blogi

czwartek, 13 stycznia 2011

Najtrudniejszy jest pierwszy krok...

Ciężko wyskoczyć z łóżka w mglisty, szary dzień. Szukam powodu żeby wstać (oczywiście prawą nogą) i przypominam sobie o pisaniu bloga. Kawa, śniadanie i zaraz człowiek ma powera. Włączam komputer i oczywiście cały ogół lampek choinkowych na dekoracjach świątecznych, które uwielbiam robić i które skutecznie poprawiają nastrój. W lampki oczywiście zaraz wplątuje się kot Piper, piękny, czarny persik, który jest mój i nie mój, bo jest właściwie "dochodzącym" kotem mojej mamy. Piper będzie miał dzisiaj przymiarkę swojego nowego sweterka, który mu wczoraj wydziergałam na drutach. Kot zamiast cieszyć się siedział jak zamurowany a ja dostałam głupawki.
Oto właśnie niewdzięczny kot...
...i jego piękny sweterek
Po nieudanej przymiarce Piper zajął się rujnowaniem moich wychuchanych dekoracji, co o mało nie przypłacił spaleniem własnego ogona.
A oto to, co udało się uratować (poza piękną kitą Pipera) z moich dekoracji:
Na razie skończmy z tym chwaleniem, bo wybieram się do H&M i Zary na wyprzedaż.
Dla tych, którzy już myślą o zabawach karnawałowych - maseczka:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz