Moje pozostałe blogi

środa, 16 stycznia 2013

W tym wypadku kilka kroków wstecz byłoby lepsze...

Zaczęłam ostatnio wertować wszystkie stare pokazy T. Mugler'a i nie mogłam oderwać się - są to kolekcje sprzed kilkunastu lat, a niejednego wprowadziłyby w niemały zachwyt. Ja jestem zachwycona jego kreacjami, jego pomysłami, które są tak piękne, szalenie kobiece, często prowokujące, przeznaczone dla prawdziwych kobiet, pewnych siebie, dla takich, które wiedzą dokładnie co chcą i dążą twardo do celu. Super! Poza tym oprawa w postaci najlepszych gwiazd światowego modelingu robi swoje. Wszystkie te ubrania leżą i to świetnie, a nie wiszą, o czym chyba dość wyraźnie świadczy gromkie wow! pomieszane z gwizdami zachwytu ze strony męskiej części widowni. Nic dodać, nic ująć, a współcześni projektanci dziwnie twierdzą, że uroda modelki nie powinna przyćmiewać kreacji i właśnie dlatego ich pomysły nie są w pełni zrealizowane. Często coś oglądam, jest to ponoć ładne... ale nie za bardzo jestem tego pewna, ponieważ prezentuje się po prostu nie za ciekawie, wolałabym obejrzeć to chyba na zwykłym wieszaku w sklepie. Powracając do kreacji Mugler'a, są one świetnie dopasowane, wymodelowane, mają po prostu świetny krój, są idealnie kobiece, szczególnie uwielbiam jego żakiety, które mają niesamowity fason idealnie modelujący sylwetkę do formy klepsydry. Jestem dumną posiadaczką jasno-liliowego żakietu Thierry Mugler Couture, rewelacyjny krój, cięcia, wycięcia... wszystko! Talia po zapięciu na świetnie rozpinające się z rozmachem jak na wybiegu zatrzaski, wyszczupla optycznie o kilka centymetrów.


Aparat mój ma zawsze straszne problemy z jasnymi pastelami - żakiet w rzeczywistości ma o wiele jaśniejszy pudrowo-lila kolorek. Ta biała noga spod żakietu to nie moja!


A oto zdjęcie Mistrza z jedną z jego muz











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz